Tak się tylko przypominam, że żyję. Właściwie to przypominam się sobie samej. Bardzo zmitrężyłam ostatnimi czasy, dwa miesiące przepłynęły przez palce i z ręką na sercu stwierdzam, że na pewno nie były to moje palce; przecież bym zauważyła!
Dziś naszła mnie myśl, że strasznie się zrobiłam tendencyjna. Moje wakacje spędzę wraz z lubym połowicznie nad morzem i w górach. Kilka dni wdychania jodu dla alergika takiego jak ja, to stanowczo za mało jak na jeden rok. Góry zaś by pamiętać cały czas o drodze. Nie szczyty, tylko droga.
Plany zatem wyjątkowo niewyjątkowe i cieszy mnie to zarazem i smuci.
Żeby być wypoczętą muszę być aktywna, więc dobrze, że chociaż mamy możliwość zaplanować sobie powietrza i strumieni, niedobrze, że na resztę pomysłów i marzeń braknie możliwości.
Równoważąc jodowe zdroje przerzuciłam się na malarstwo olejne, wyjątkowo smrodliwe w stosunku do pozostałych.
Ale miałam ja o swoich niepokojach związanych z kilkoma poczynionymi przeze mnie wyborami, więc:
a) studia filozoficzne
b) zajęcia jogi
c) wegetarianizm
Spośród wyżej wymienionych, wszystkie podpadają pod wybory, których bym się po sobie nie spodziewała i potwierdzają one prawdziwość stwierdzenia: nigdy nie mów nigdy.
Wyjątkowo mięsożerny fizyk lubujący się w grach zespołowych, ewentualnie sztukach walki postanowił być metafizycznym, zielonym joginem.
I gdzie tu tendencyjność i konsekwencja?
No właśnie pytam się ja, czy aby na pewno, czy może w strachu przed unikaniem wszelkich schematów zapędziłam się w zbytnie przywiązywanie do nich wagi i schematu nigdzie nie ma, a nawet jeśli jest, to jest nieistotny?
Przy silnej potrzebie z zeszłego tygodnia o ponownym zrobieniu sobie dredów powiedziałam, hola! W szarawarach śmigam, muzyka folkowa i etniczna jest mi bliska, wszelkie zioła obce mi nie są, ale no żeby ja? Naprawdę?
Czy ja się aby na pewno poznaję w lustrze?
moze jakis kryzys wieku mlodzienczego D:
OdpowiedzUsuńHmm.. nie jestem do końca pewna, czy przy tym kryzysie dałabym smutną buźkę. W zasadzie, to dawno mi ze sobą nie było tak fajnie jak teraz :)
OdpowiedzUsuńJoga nie wymaga aż takich przerzutów osobowości :D Hasaj śmiało w jogowym rytmie czy jako fizyk czy jako filozof czy insze ziółko :D
OdpowiedzUsuńJoga sama w sobie nie, ale w połączeniu z innymi składowymi, jako całokształt, zmieniłam w sobie bardzo wiele w stosunkowoo niekrótkim czasie. Stąd moje zawahanie ostatnimi dniami. Czy nie zmierzam w zbyt oczywistym kierunku i czy na pewno ja tych wszystkich zmian chciałam i potrzebowałam?
UsuńW każdym razie, to wszystko to dużo dobra :)
Fajnie móc się samemu tak kształtować i robić to tak intuicyjnie. Zazdraszczam.
OdpowiedzUsuńDo tego właśnie dążyłam ostatnie dwa lata. By móc robić to co chcę ;) co mi sprawia przyjemność i rozwija, ale tak naprawdę.
Usuńja myślę, że nie można znaleźć prawdziwego siebie, bez ciągłego poszukiwania. także szukaj, nie przerażaj się, że nagle siebie nie poznajesz, bo właśnie odkrywasz w sobie coś nowego.
OdpowiedzUsuńto właśnie droga według mnie, o której wspominasz.
a co do "tendencyjnych" wakacji, pocieszę cię, że jestem nudziarzem do potęgi, bo ja tylko góry zwiedzę w tym roku, ale zwiedzę je jak najpiękniej i najpełniej, tak się postaram.
Takie poszukiwane siebie może być bardzo zaskakujące, to jest chyba kwintesencja mojego "przerażenia" :)
UsuńJedziemy z przyjaciółmi na początku września, mniej turystów wtedy. Jak nam się uda zwiedzimy Polską ale i Słowacką część Tatr. Już się nie mogę doczekać wyjazdu!
Joga to najlepsze, co można dla siebie zrobić - po jakimś czasie wszystkie zmartwienia są już taaaaaaaaak daleko :)
OdpowiedzUsuń