Jerzy Tadeusz Mróz, Z cyklu "Miejsca" 03

środa, 4 grudnia 2013

Lustro

Zastanawiając się nad własną tożsamością, nad zadowoleniem z własnego ja, dużo uwagi poświęcamy kreowaniu wizerunku, odpowiedniej wersji siebie, z którą bylibyśmy zgodni. Możemy skupiać się na poszczególnych fragmentach naszej osobowości, naszego rozwoju umysłowego, nad doborem pasującego ubioru, wyrażającego się bardziej bądź mniej formalnie, w zależności od funkcji społecznych jakie pełnimy.
Wszystkie te aspekty, jak i mnóstwo innych, które by można zawrzeć w chęci wyrażenia siebie, swojej osobowości, swojej autonomicznej tożsamości mają odbicie w naszej twarzy.
Jak postrzegamy własną twarz?
Wizerunek drugiego człowieka jest nam niezmiernie bliski. Czy jest to realnie istniejący człowiek z którym mijamy się w tłumie, czy też twarz modelki na bilbordzie, który napotykamy w drodze do pracy, oba te wizerunki skupiają naszą uwagę. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do obecności drugiego człowieka, że nawet nie chcąc go widywać, jesteśmy skazani na automatycznym skupianiu na nim wzroku. Przyjmuje się, że 90% naszej uwagi skupia drugi człowiek, z czego 90% jego twarz i kolejne 90% z tych dziewięćdziesięciu jego oczy. W swoim lustrzanym odbiciu najbardziej bezpośrednio na linii naszego wzroku znajdują się nasze oczy. Niemniej jednak, to na patrzymy w pierwszej kolejności, zależy od nas samych, od naszych kompleksów, czy aktualnych potrzeb przyjrzenia się sobie. Poczucie własnego ciała jest zupełnie niewspółmierne do miejsca jakie zajmuje ono w przestrzeni. Jesteśmy uwrażliwieni na czucie poszczególnych partii ciała w różnym stopniu.
Twarz, jest jednak dość wyjątkowa, bo nie dość, że ją czujemy, skupia się na niej nasza atencja, to jeszcze odbieramy każdy bodziec inaczej niż w reszcie ciała. Uderzenie w policzek prędzej odbierzemy jako poniżenie naszej godności niż gdybyśmy dostali cios w ramię.
Chcąc dobrać odpowiedni wizerunek, pasujący do naszej osobowości, prędzej jesteśmy w stanie przełamywać pewne opory manipulując ubraniem na naszym ciele, niż manifestując wyraźny makijaż twarzy, czy ozdabiając ją np nietypową biżuterią.Odważając się na coraz to ciekawsze manifestacje własnej osobowości manipulujemy nie tylko poczuciem wewnętrznej spójności, pewnej spontaniczności wyboru, czy wręcz przeciwnie, świadomym ignorowaniem potrzeby wyrażania się wizualnie, ale też chęcią przyciągnięcia na siebie spojrzenia innych. Wiadomo przecież, że nasza atrakcyjność interpersonalna nie jest związana mocno z naszą atrakcyjnością zewnętrzną, co do której pojawia się tyle samo spekulacji, co do piękna jako takiego w ogóle.
Jedni będą opowiadać się za symetrią i biologicznym dążeniem do posiadania zdrowego potomstwa, które z większym prawdopodobieństwem będziemy mieli z osobnikami zdrowszymi, czyli bardziej symetrycznymi, mniej zdeformowanymi. Inni, za nic mając sobie prawa natury, będą doszukiwać się atrakcyjności drugiego człowieka w jego tendencji do przełamywania własnych uwarunkowań i interpretowania się w sposób asymetryczny. Mimo wszystko, będę za symetrią, bo ona nawet jeśli na pozór jest niewidoczna, nadal występuje jako kontekst, jako odpowiednia proporcja pewnych składników. Decydując się na asymetryczną grzywkę, decydujemy się właściwie na to, jak ona będzie wyglądać w kontekście całej naszej twarzy, a nie jako dopinka, której będziemy mogli się przyjrzeć w dowolnym momencie posiadania lub nie posiadania danej fryzury.
W tym punkcie chciałabym zmierzać powoli do konkluzji, jaka nasunęła mi się w rozważaniu nad twarzą.
Kluczowe znaczenie dla owej konkluzji będzie miała symetria właśnie, a co za tym idzie lustro.
Skupiając tyle uwagi na własnej twarzy, mając poczucie, że jest integralną, najbardziej namacalną i podstawową częścią naszego wizerunku, jedyne co o niej możemy powiedzieć, jedną wiedzę jaką o jej wyglądzie posiadamy na co dzień jest ta, jak nasza twarz odbija się w lustrze.
Czy ktokolwiek z nas, widział kiedyś swoją twarz? Nikt przecież, o ile nie udało mu się wyjść z siebie w sensie dosłownym, nie przenośnym.
Jak wiele zależy od miejsca naszego ciała, którego nie możemy bezpośrednio zaobserwować. Jest naszym centrum, bazą postrzegania świata, gdyż w twarzy umiejscowione są nasze oczy. Organ odbierający bodźce ze świata i organ zwracający w największym stopniu ludzką uwagę.
A znamy swoje oczy, tylko z odbicia w lustrze.