Jerzy Tadeusz Mróz, Z cyklu "Miejsca" 03

czwartek, 21 listopada 2013

Helios

Drugim po wodorze najlżejszym pierwiastkiem występującym na Ziemi jest hel. Pomimo tego, iż w kosmosie cieszy się niesłabnącą popularnością, to na naszej rodzimej planecie jest go stosunkowo mało. Jeśli go kojarzymy, to głównie z promieniotwórczością, albo wpływem na odkrycie wieku Ziemi czy też Słońca, bądź jako próba odpowiedzi na pytanie, skąd Słońce bierze energię by świecić?
Helios, podobnie jak nasze Słońce, stanowił dla greków źródło życia, światła. Czysta, nigdy nie kończąca się energia. Opoka, na której można budować cywilizację. Pewność, że jutro też nieboskłon przemierzy rydwan, dzięki któremu życie będzie mogło trwać.
W poszukiwaniu swojego Heliosa wybrałam się do biblioteki. Zamysł słuszny, ale miejsce niewłaściwe. Odpowiednią lekturę znalazłam u siebie w biblioteczce.
Sięgnęłam na półkę, zdmuchnęłam kurz, odlepiłam od siebie sklejone kartki i rozpoczęłam kolejny dialog z poznawaniem swoich sił witalnych.
Jak na fizyka przystało, przyznaję się do popierania teorii głoszącej jakoby czas był względny. Mogę to udowodnić w dwojaki sposób. Po pierwsze na nic zdają się tłumaczenia, że wyszłam za późno z domu, kiedy kwadrans akademicki już minął i wykładowca zerka uważnie na listę, pytając jak się nazywam (a z racji na wyjątkowe imię, nie mogę pozostać anonimowa, choćbym nie wiem jak bardzo się starała). Po wtóre, gdy zabrakło mi czasu, na cokolwiek poza nauką i pracą, okazało się, że mam go całe mnóstwo, na udzielanie się towarzysko, czy szukanie innych rozrywek, trzymających mój wszechświat w równowadze.
I tymże sposobem, doszłam do wniosku, że masa, ma jednak kluczowe znaczenie dla energi. Cała masa obowiązków, może być utożsamiana z całą masą energii, którą jesteśmy w stanie produkować, by obym obowiązkom sprostać.
Jako istota bardzo ciepłolubna, ze względu na wiecznie zmarznięte kończyny, mogę się pochwalić, że ostatni miesiąc, wyjątkowo ponury i dżdżysty spędziłam na ogrzewaniu dłońmi skostaniłych mas powietrza. Z ręką na sercu, przez moje dłonie, przez całe wręcz ciało, przepływa bardzo pozytywna energia, będąca mi najlepszym jesiennym sprzymierzeńcem.
Jak to się wszystko ma do helu? Sama sobie jestem słońcem. Będąc upierwiastkowioną częścią wszechświata, jestem w stanie wytworzyć tyle ciepła ile potrzebuje.
Ma to bardzo wiele wspólnego z motywacją. Naprawdę warto poświęcić czas, by zdążyć przed wyjściem z domu spojrzeć w lustro. Nie musi to być poranek, możemy spojrzeć w lustro nawet po powrocie, ale z założeniem, by pogratulować czegoś swojemu odbiciu.
Jako hel, mogę jedynie dodać od siebie, że nadal borykam się z ogromnymi przeciwnościami wynikającymi bezpośrednio z mojej natury. Udało mi się uniknąć swojej helicznej identyfikacji tylko dlatego, że hel jako pierwiastek, jest chemicznie nieaktywny. Nie dość, że nie daje się złapać w związki z innymi pierwiastkami, to jako lżejszy od powietrza umyka najprędzej.


1 komentarz:

  1. O tak, masa to jest to. Im jej mniej tym mniej energii i w efekcie człowiek kończy oglądając cały dzień seriale albo po prostu leżąc brzuchem do góry.

    OdpowiedzUsuń