Jerzy Tadeusz Mróz, Z cyklu "Miejsca" 03

wtorek, 4 czerwca 2013

Drodzy blogowicze.

Po zastanowieniu się czym właściwie są blogi w społeczności internetowej doszłam do następujących wniosków.
Kryteria funkcjonowania takowych są podpięte pod pewne rangi, etykiety i ogół internautów się do onych dostosowuje. Rangi określają cel danego bloga a etykieta zostaje pod ten cel automatycznie podpięta. Celem może być chęć podzielenia się ze społecznością swoją pracą czy hobby, często nietypowym, chęć znalezienia sobie podobnych, również nietypowych uczestników życia wirtualnego. Wśród etykiet zajmuje ów cel dość wysoką rangę. Pokazujemy swoją wyjątkowość, intelekt, promujemy ambitne treści, szukamy wspólnego języka z ludźmi reprezentującymi nasz poziom.
Równą rangę zajmują blogi poświęcone jakiejś działalności, często charytatywnej, blogi promujące jednostkę, grupę (np zespół muzyczny), w końcu blogi osób uczestniczących w życiu publicznym.

Dalej w hierarchii znajdują się blogi szarego świata zwykłych ludzi i ich codzienności.
I nad tą grupą chciałabym się na chwilę zatrzymać, dlatego, że chcąc być jej reprezentantką mogę zostać zapytana: skoro pragnę prowadzić bloga o sobie, to dlaczego wybrałam do promocji swojej osoby akurat bloggera?

Na potrzeby mojego wywodu nazwę pierwszą grupę (której nadałam "wysoką" rangę) blogi o czymś, a drugą, do której wliczę siebie, blogi o niczym.

Pomiędzy obiema grupami zieje dość misterna i nie do końca przeze mnie zrozumiana przepaść. Całym sercem będąc za budowaniem, jeśli nie mostów, to chociażby ogniw łączących obie grupy, określiłam drugą dość pejoratywnie. Dlaczego?
Wśród blogerów z którymi miałam styczność, niekoniecznie piszących na blogspocie panuje przeświadczenie, że Blogger do czegoś zobowiązuje. Jest to przeświadczenie wyczuwalne podskórnie, nigdzie nikt nie mówi, że istnieją jakieś zasady blogowania, ale wyczuwalna jest granica pomiędzy tym, co się powinno bądź nie powinno pisać i przede wszystkim, gdzie się powinno pisać.

Bloguję od 2 lat.
Zakładałam bloga z myślą o tym, by był dla znajomych. Chcąc mieć z nimi kontakt również w rzeczywistości wirtualnej, stwierdziłam, że jest to całkiem przyzwoita opcja. Poszerzyłam grono swoich znajomych o naprawdę wartościowe jednostki, z którymi nadal pragnę utrzymywać kontakt, a które z powodu problemów technicznych trapiących naszą blogowa społeczność przenoszą się na Bloggera.

I tutaj powstaje wirtualny obraz mojego zdziwionego oblicza. Większość, o ile nie wszyscy znajomi, którzy się przenieśli, pokazali mi swoją mniej prywatną, a bardziej publiczną twarz. Twarz, która nie jest tą na pokaz, ale no właśnie. Gdzie jest ta twarz? Czyja to twarz? Oblicza wirtualne, które z jednej strony są mi bliskie, z drugiej, nigdy większości nie widziałam na żywe oczy, oblicza znane mi a jakby nie znane.

Dlaczego fakt przeniesienia się niesie za sobą konieczność zmiany wizerunku?
Przede wszystkim, to nie jest do końca zmiana, tylko selekcja, jakieś poczucie innej przynależności, do innej grupy i społeczności, pomiędzy którymi (tą starą i tą nową) zieje przepaść, której nie rozumiem.

Zatem, drodzy blogowicze.
Zamierzam zbadać ową przepaść i wystawić swoją prywatną twarz na widok publiczny. Całkiem możliwe, że nikogo nią nie zainteresuje, ale nie to jest dla mnie istotne. Pragnę mieć kontakt z moją swojską, "starą" społecznością i pragnę zachęcić nowo spotkane jednostki do swojej osoby, którą chciałabym pokazać w takim świetle, jakie pada na lustro w którym się przeglądam każdego dnia.

Pozdrawiam społeczność Bloggera, Gruszki. 

7 komentarzy:

  1. no to dodaję do listy obserwowanych na blogspocie.
    sama, jak zauważyłaś nie bywam ostatnio w wirtualnym świecie, a tamta platforma rzeczywiście ssie jak ruski gazik na rezerwie paliwa.
    co nie znaczy, że nie będę zaglądać, a jak już poogarniam się i zapałam chęcią spamowania wirtualnego światka swoimi wypocinami i treścią bez treści to i zacznę się bardziej udzielać.
    powodzenia w blogowaniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja powiem Ci tak: nie sądzę, żeby istniała taka "twarda" hierarchia :D Blogi są szalenie różnorodne. Owszem, istnieją takie, jak wymieniłaś, ale wydaje mi się, że najwięcej jest właśnie blogów, które łączą w sobie stronę bardziej prywatną i na przykład, zainteresowania. Można by je nazwać może lajfstajlowymi :D A zainteresowania ludzie mają różne. Osoby z większą ilością zainteresowań, zajęć, prowadzący blogi czy strony, które związane są z pracą itd. czasem prowadzą więcej niż jednego bloga, więc bywa tak, że na jednym z nich jest więcej prywaty, a na innych już nie.

    Są też takie ludziki, jak ja, które się posługują blogami także do porządkowani sobie różnych spraw.

    Inna sprawa, że miejsca w sieci się różnią między sobą i w niektórych człowiek umieszcza "więcej swojej twarzy", a w innym mniej, ale przecież twarz nie świadczy o "prywatności" zwierzeń, prawda? :)

    Swojego pierwszego bloga założyłam tu po to, żeby sobie podglądać inne blogi, które mi się podobały. Wiele z nich dotyczyło "kraftowania" i urządzaniu mieszkania, więc i ja zaczęłam tu prowadzić taki kącik - dla mnie nie są to przenosiny, prowadziłam te dwa blogi w tym samym momencie. Z czasem zaczęły mnie tu interesować też inne rzeczy, a mój blożek zmienił swój charakter. Chciałam tu się zadomowić i zaczęłam wrzucać to, czego nie umieszczałam na portaliku, z którego "uciekamy". Poza treściami, które mam wrażenie, tu interesują ludzi bardziej niż na pingu, mam tu miejsce, gdzie milej mi się wysilić z bardzo prywatną rzeczą (wspomnienia), poćwiczyć pióro. Póki co to nadal jest jak pisanie do szuflady, nie wiem kogo wiatr przywieje, ale nie mam poczucia, że zdobywa się tu obserwatorów tak szybko, jak na pingu, co mi osobiście właśnie odpowiada. Jeśli już ktoś tu zostaje to interesuje się tym, co piszę. Tak zakładam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że już dawno Tobie odpisałam, że nawet nie zaglądałam czy to faktycznie zrobiłam. Przyjmijmy więc, że na tyle byłam przekonana, że Tobie odpisałam, że można by uznać, że w jakimś stopniu to na pewno zrobiłam ;D

      Wpis pobrzmiewał w mojej świadomości dyskretnym echem nadzei, że dostanę właśnie taką odpowiedź ;) wyjaśniającą, że nawet nie, że się mylę, tylko nie mam wystarczającej ilości danych i przypisuję tym wybrakowanym danym pewne etykiety.

      Pisałam z perspektywy blogowania w poprzednim miejscu i odczuć jakie się nasuwały z wypowiedzi ludzi, z ich przekonań co do pozostałych portali i konkluzja powstała następująca: tamten portal jest prywatny, ten jest bardziej oficjalny, i to czego nie wypada umieszczać tu, można ze spokojem zamieszczać tam.

      Blogów i sposobów blogowania musi być tyle, ile jest blogowiczów, więc oczywistym jest, że masz rację, nie ma żadnej twardej hierarchii, istnieją tylko pewne mniej lub bardziej świadome przekonania o danym narzędziu czy środku przekazu. Sprawa jest o tyle ciekawa, że rządzi się ta społeczność wirtualna nieco innymi prawami niż wszelkie społeczności niewirtualne i nikt właściwie nie wie, co się powinno, co nie, zwłaszcza że część patrzy na swoje życie internetowe przez pryzmat całkowitej bądź częściowej anonimowości.
      Ciekawi mnie zatem, skąd te mentalne przepaście, których istnienie staram się zrozumieć, a które są przecież tak samo wirtualne jak wszelkie portale blogujące razem wzięte ;)

      Usuń
    2. Co do wirtualności, to powinien istnieć jakiś idiom będący odpowiednikiem: ugryźć się w język.
      Zawsze, ale to zawsze zapominam przeczytać co ja w pośpiechu napisałam i zanim cokolwiek, gdziekolwiek umieszczę powinnam poprawić wszelkie byki ;P
      tak a propos ćwiczenia pióra :D

      Usuń
  3. ej daj u siebie opcje obserwowania bo nie masz tej tabelki i tak mi smutno. E blogger do niczego nie zobowiązuje tylko do ciągłych awarii co najwyżej ;P i znoszenia ich z cierpliwością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tam pozmieniałam, ale głową nie będę ręczyć, czy teraz działa wszystko jak powinno ;)

      Usuń